To moje hasło ;)
Sporo osób z mojego otoczenia i portalu na którym jestem mówi, pisze mi że jestem silna, uparta, zawzięta, odważna - nic nie stoi na przeszkodzie abyście i Wy takie były, abyście wzięły życie w swoje ręce, abyście zawalczyły o siebie tak jak walczycie gdy dziecku krzywda się dzieje, abyście wierzyły że się Wam uda.
Może
Nie można być memłowatym, melepowatym - może się odchudzę a może nie, może zjem cukierka a może czekoladę, może usnę na brzuchu a może na plecach.
Wiecie jak to męczy, takie może, może???
Zastanawiałaś się ile czasu tracisz na "może" ?
Może pójdę na siłownię a może nie pójdę ??? Może poćwiczę w domu, a może nie poćwiczę ??? (to rozterki każdej z nas) i tak mija czas ....
A ja co zrobiłam??? ... Czułam się źle, ale mówię muszę jechać bo dziecko chce do kącika zabaw (na mojej siłowni jest i córeczka uwielbia tam chodzić) ... miałam jechac z zamiarem tylko i wyłącznie faktu aby Ona się pobawiła z innymi dziećmi, ale kto wie, a jak nie wezmę stroju i zachce mi się ćwiczyć to będę żałowała ...
Nawet gdy uważasz że czegoś nie zrobisz, przygotowana bądź jakbyś jechała z zamiarem że to zrobisz.
Nie siedziałam w domu pół dnia i nie zastanawiałam się: może pojadę a może nie pojadę.
Działałam, I Ty działaj.
Może i życie mnie tego nauczyło: mam masę obowiązków i nad wieloma rzeczami nie mam czasu gdybać ... sprawa jest prosta i szybka albo w te albo we wte ;) i od razu do dzieła :)
Plan awaryjny co do posiłków do pracy
Rozumiem, że nie chce Ci się, że jesteś zmęczona ale skoro i tak musisz coś zjeść to zrób sobie zdrowe jedzenie a nie te niezdrowe. Przecież i tak coś do jedzenia robisz ;)
A jeśli dziś już nie masz jak: powiedz sobie tu i teraz, nie ważne że na jutro jedzenie do pracy nie gotowe, idę rano do sklepu i kupuje co trzeba: 6 plasterków wędliny, 2 pomidory i paprykę, pieprz czarny + sok marchwiowy jednodniowy, na IIŚ kupuje owoc naturalny i owoce, na obiad kupię bułeczkę razową żytnią 2 cm wędliny i warzywa. Na następny przygotujesz się w domu i jesteś dzień do przodu :)
Może często się zastanawiasz jak pogodzić rozterkę pomiędzy tym czy spędzić czas z rodziną czy iść na siłownię…
U mnie było tak, że pytałam męża czy jedzie ćwiczyć, jak nie to i ja zostawałam, głupio mi było zostawiać Go z dzieckiem, iść dobrze się bawić - bo tak odbieram ćwiczenia, - i mieć świadomość że oni siedzą sami.
Mamy takie dziwne myślenie, że bez nas świat się zawali - rozczaruje Was - on będzie genialnie funkcjonował ... dlaczego? ... bo Ty poszłaś robić to co lubisz, a mąż na pewno w tym czasie będzie robił to co lubi i dziecko też - pytałaś czy idzie? Pytałaś. Jeśli dokonał innego wyboru, nie szkodzi. Związek nie polega na ciągłym byciu razem i izolowaniu drugiej osoby od innych. Związek polega na dawaniu wolnej przestrzeni, wolnych wyborów … wtedy każdy jest szczęśliwy. Każdy ma swoje pasje, ulubione zajęcia. Grunt to umieć się z tym pogodzić. Kiedy spędzamy czas razem jest cudownie, jesteśmy rodziną. Kiedy spędzamy czas razem lecz osobno (każdy robi to co lubi: czytanie, granie, pisanie, czy nauka języków, oglądanie filmów, rozwiązywanie krzyżówek, ćwiczenie itp. Itp. Itp.) też jest wspaniale: nie czujesz się ograniczona, czujesz się wolna a co za tym idzie szczęśliwa.
A często bywa tak: nie poszłaś na siłownie bo Ci szkoda czasu spędzonego z rodziną. Za 2h uświadamiasz sobie: tego czasu nie spędziłam z rodzina bo Oni robili i tak co chcieli, pogadaliśmy chwilę ze sobą, a ja siedziałam tylko z wyrzutami sumienia że nie poszłam, krzątałam się po domu bez celu nie mogąc sobie znaleźć miejsca, albo trwam dalej w rozdarciu wewnętrznym iść czy nie iść przecież do 22giej jeszcze daleko.
Kobieto po co się zadręczasz takim myśleniem?
Prosta sprawa: idziesz, ćwiczysz – jeśli ćwiczysz w domu to prosisz aby tę 1-1,5h. nikt Ci nie przeszkadzał, wracasz do domu i spędzasz czas z rodziną. Wilk syty i owca cała. Zarówno Ty jak i rodzina robiliście to co chcieliście przez 2h. Teraz możecie spędzić czas razem.
Zero wyrzutów, zero dręczenia, wszyscy zadowoleni.
Wiem, że łatwo się pisze i łatwo czyta. Ja bardzo długo wyrabiałam w sobie takie myślenie, aż się udało, a najważniejsze, że ono faktycznie się sprawdza :)
Mąż nigdy mi nie powiedział „nie możesz iść” – nigdy. Zawsze mnie wspierał, a nawet czasem jak miałam lenia, sam wyganiał na siłownię.
Odchudzam Się Ostatni Raz Bo Tym Razem Mi Się Uda
Jak tego dokonać aby tym razem się udało??? krótki plan działania:
- zlikwidowac "może"
- mieć plan awaryjny co do posiłków do pracy gdy nie jesteś w stanie przygotować się w domu.
- wyeliminować wyrzuty sumienia co do rozterki rodzina kontra ćwiczenia/siłownia
Także babeczki trzeba działać szybko i racjonalnie, zdecydowanie i konsekwentnie dążyć do celu, bez opitalania się ;)
Wierzę w Was.
Tak jak ja w Was wierzę, nikt tak nie
wierzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz